Feminizm transnarodowy
Na nagraniach czasem gubi się ostrość, jest sporo ruchu, osób w przestrzeni, spośród których każda zdaje się wykonywać inne zadanie, zajmować inne miejsce w meandrującej strukturze. Przestrzeń wypełnia gwar, przecinają ją kolorowe wstęgi, słychać język polski i angielski. Czy to jeszcze próba czy już pokaz spektaklu? Materiały wideo z prezentacji „Whenever There Are People To Dance, Until Then We’re Gonna” w warszawskim klubie Karuzela zdają się oddawać ducha utopijno-feministycznego projektu TERAZ POLIŻ i fińsko-szwedzkiego kolektywu Blaue Frau. Klub Karuzela mieści się na osiedlu Przyjaźń wzniesionym z myślą o radzieckich pracownikach budowy Pałacu Kultury i Nauki. Ten fakt być może (choć to jedynie mgliste skojarzenie) kieruje nasz namysł ku przecięciom perspektywy międzynarodowej, niejednoznaczności historii i polityk afektu obecnych w procesie wytwarzania i podtrzymywania dyskursu.
W kontekście feminizmu perspektywa transnarodowa sprawia, że historia ruchów emancypacyjnych poddawana jest negocjacjom, pozytywnej podejrzliwości w odniesieniu do momentów założycielskich, przełomów i zwycięstw funkcjonujących jako oficjalne. Naturalizowanie hegemonicznego porządku historii zaciemnia potencjalności płynące z odczytywania wydarzeń wspak, przerysowywania ich, myślenia na ukos.
Feminizm ma wielorakie kartografie wytwarzane poprzez transfer idei i korzystanie z ich przepływu – to właśnie uwalnia nas z dychotomii lokalne/globalne, ponieważ możemy używać lokalnych doświadczeń i narracji do budowania transnarodowych sojuszy. Te zaś dowodzą, że historia ani nie ma jednego centrum, ani nie rozwija się wzdłuż jednej linii, ale jest wielopostaciowa i zależna od usytuowania. Feminizm transnarodowy – realizowany między innymi w ramach współprac twórczych – zachęca także do traktowania różnic między członkiniami ruchów emancypacyjnych jako żywotnej siły politycznej, a nie argumentu służącego antagonizowaniu kobiet.